busik pisze: ↑23 maja 2023, o 11:13
Dlaczego banki wielokrotnie nie pozwalały na spłatę kredytu w walucie, tylko w złotówkach po kursie który sami ustalali? Spread walutowy dawał nadwyżkę na ratach. Parę lat temu gdy zaczynały się pierwsze pozwy sądowe czytałem artykuł jakiegoś eks doradcy w banku, że na samej różnicy kursów banki wypracowywały niezłe nadwyżki. To jeden z przykładów.
Z wyłączeniem przypadku skrajnego, jakim jest GetIn, to.
Po pierwsze o takie rzeczy warto zadbać na etapie zawierania umowy. Była taka możliwość od samego początku obowiązywania umowy, choć nie w każdym banku. Są banki, w których wypłata i spłata w walucie była standardem, a spłata w złotówkach wyjątkiem od reguły. Nawet w tych umowach, z których możliwość spłaty w walucie nie wynikała bezpośrednio z umowy, od 2009 roku banki miały obowiązek umożliwiać taką spłatę po zawarciu odpowiedniego aneksu od umowy, a od 2011 roku już bez zawierania aneksu. Są banki, w których można było wynegocjować brak spreadu - wypłaty i spłaty o średnim kursie NBP. To naprawdę nie jest takie jednowymiarowe. Ważne, że propaganda działa.
GetIn jest skrajnym przykładem. Nie można jednak wrzucać wszystkiego do jednego worka i unieważniać, jak leci.
Bankom nie zarzuca się, że kursy były nierynkowe, lecz wyłącznie potencjalne naruszenie - samą możliwość dowolnego kształtowania kursów. Nie spotkałem się z bankiem, którego kursy w tabelach rzeczywiście odbiegałyby od kursów rynkowych.
Zupełnie zapomina się o korzyści w postaci niższego oprocentowania. Jeżeli komukolwiek chciałoby się rzeczywiście pochylić się nad problemem i porównać konkretny kredyt złotówkowy z frankowym, to z wyjątkiem przypadków skrajnych, okazałoby się, że według aktualnego stanu, kredyt frankowy jest znacznie tańszy od złotówkowego. Tak to wygląda w rzeczywistości, ale oczywiście łatwiej jest bezrefleksyjnie powtarzać, że jest odwrotnie.
Nikt mi nie wmówi, że kredytobiorcy nie mieli świadomości tego, że kredyt jest powiązany z walutą, a z kursem waluty może być różnie, że istnieje kurs kupna i kurs sprzedaży, że będą dokonywane przeliczenia zarówno przy wypłatach jak i przy spłatach. Można było pokazywać (i pokazywano) kursy historyczne. Takie były standardy. W sumie zresztą zarzut niewystarczającego poinformowania kredytobiorcy o ryzyku sprowadza się nie do tego, że bank nie poinformował klienta o ryzyku, że nie pokazał kursów historycznych, lecz w istocie do tego, że bank nie wyliczył kredytobiorcy, jakie będzie zadłużenie w przypadku wzrostu kursu do konkretnych (wysokich) poziomów. Jak rozumiem zakładamy, że wykonanie prostego mnożenia przekracza możliwości przeciętnego kredytobiorcy. No bez przesady.
Kredytobiorcy mieli po prostu nadzieję, że warto podjąć ryzyko. Teraz jest wielkie larum, że są pokrzywdzeni, a nawet (praktycznie) nikomu z pokrzywdzonych się nie chce tego sprawdzić, czy tak jest w istocie. Można by jeszcze dojść do wniosku, że nie mają racji.
Gdyby nie nastąpiło osłabienie złotówki to tych spraw w ogóle by nie było i w tym tkwi cały problem. Kredytobiorcy siedzieliby cicho, zadowoleni że podjęte ryzyko się opłaciło.
Zresztą popatrz sobie na aktualną sytuację kredytobiorców złotówkowych. Po skokowym wzroście Wiboru część odsetkowa raty wzrosła mniej więcej trzykrotnie (aktualne oprocentowanie tych kredytów, to trochę ponad 10 % w stosunku rocznym! Tak, tak. Co roku 10 % od całego kapitału pozostającego do spłaty. Zresztą i tak tanio, bo inflacja jest dużo wyższa). Oznacza to, nie tylko, że wysokość raty wzrosła drastycznie, ale także to, że kredytobiorcy spłacają głównie odsetki, a kapitał tylko w niewielkim stopniu. Przy kredycie oprocentowanym poniżej 1% te proporcje są zupełnie inne, ale może faktycznie lepiej spłacać głównie odsetki i nie ruszać kapitału. Tak jest pewnie taniej i rozsądniej.
busik pisze: ↑23 maja 2023, o 11:13
W bankach pracują ludzie którzy znają się na finansach i jak pracować z liczbami i wynikami finansowymi. Dziś np. Okazuje się, że wakacje kredytowe ustalone ustawowo, czyli brak 4 rat rocznie nie wpłynął negatywnie na kondycję banków, a nawet ich wyniki finansowe są lepsze niż rok temu. A jakie były oficjalne komunikaty, gdy ustawę głosowano?
Pierwszy z brzegu:
Zysk netto grupy mBanku w IV kwartale 2022 r. wyniósł 835 mln zł wobec 1,63 mld zł straty netto rok temu oraz 2,28 mld zł straty w III kwartale 2022 r.
Przelicz sobie, jaka kwota przypada na jednego mieszkańca tego pięknego kraju.
Pieniądze się drukuje, a potem wypłaca z bankomatu.
danikl pisze: ↑23 maja 2023, o 11:39
To nie chodzi o to do jakich wniosków dochodzi stach, ja czy tysiące innych kredytobiorców. Do tego wniosku najpierw doszedł ETS a potem masowo polskie sądy. Oczywiście każda umowa była zawierana dobrowolnie tylko bank proponując te umowy w takim a nie innym kształcie wykorzystywał niewiedzę , przekonanie klienta do banku jako instytucji zaufania, brak możliwości negocjacji warunków umowy. Co jakiś czas wychodzą na jaw jakieś dziwne polisolkaty, obligacje emitowane przez bank, które potem nadają się na papier toaletowy (obligacje Getinu) Jeśli banki nie poniosą konsekwencji za swoje działanie, co chwilę będziemy mieli do czynienia z jakimiś dziwnymi produktami oferowanymi przez banki.
Z polisolokatami nie ma co dyskutować.
Natomiast ETS zawsze promował utrzymanie umowy w mocy, pozostawiając jednak konkretne rozstrzygnięcie sądowi krajowemu, a te poszły w takim kierunku, a nie w innym.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Te umowy były oczywiście różne. Twoja - skrajnie nieuczciwa i cieszę się, że wygrałeś.
Problem jest jednak bardziej złożony. Uważam, że sądy poszły ze skrajności w skrajność. Jest dużo więcej umów, które powinny się ostać, ale teraz to już idzie najczęściej bezrefleksyjnie, hurtem, po linii najmniejszego oporu i statystyki są, jakie są, a mało komu chce się w to zagłębiać.